Znalazłam bursztynek na plaży. Szczęście. Prawdziwy fuks.
Maż mówi - trochę ukradłaś. Czy można ukraść trochę? Szczęście..
Spotykam na plaży poławiacza bursztynu, który zostawia po sobie kupki "śmieci morskich", wstępnie przebrane. Turyści, dokładnie tacy jak ja, grzebią w tych śmieciach dalej. W ruch idą profesjonalne patyki z plaży i grzebią...
Ja nie grzebię. Ja mam szczęście.
Przechodzę obok i w słońcu mieni się bursztynek. Maleństwo. Schylam się i trochę kradnę, ten mały kawałek szczęścia. Mam., Bursztynek - szczęście.
To nic złego, ukraść kawałek szczęścia. Samo nie przyjdzie, trzeba pomagać. Trochę dostać i trochę ukraść..
Walcząc o swoje szczęście, muszę ciągle trochę kraść. Kradnę czas, kradnę zdrowie.. Samo nie chce przyjść. Nie poddaje się, chociaż wiele razy płaczę w poduszkę, że czemu ja, a nie inni. Oni są głupsi, będą gorszymi rodzicami, co oni mogą tym dzieciom dać... A potem wiem, że szczęście trzeba trochę ukraść.. Kradnę.
Walczymy ostatni raz o sukces kradnąc tylko trochę. Zastrzyki, tabletki, wizyty i .. albo się uda ukraść trochę, ale idziemy kraść szczęście już całkiem poważnie - w klinice niepłodności.
Spotykam dużo smutnych kobiet. Jesteśmy wszystkie takie same. Udajemy, że nic się nie dzieje przed całym światem. Robimy całkiem głupie miny, pytane, a kiedy dzieci. A przed swoimi mężami udajemy prawdziwe wojowniczki. Siła, mądrość i opanowanie.
A potem odpalasz komputer, telefon i wpisujesz w wyszukiwarkę, endometrioza, niepłodność. I płaczesz. Po czasie dochodzi do Ciebie, że nie jesteś taka wyjątkowa jak Ci się wydaje. Bo takich kobiet jak Ty jest miliony. Ja też jestem. I doskonale Cię rozumiem..
Z tym szczęściem masz racje-samo nie przychodzi ☹️ Ale ja z kolei mam wrażenie, że im więcej go potrzebuje i im więcej próbuje go ukraść tym bardziej ono ucieka mi przez palce...
OdpowiedzUsuń