środa, 16 października 2019

Krok dalej

Ojej. Jesteśmy już tak daleko, że sięgam dłonią tego, co kiedyś wydawało mi się ostatnią instancją.

In vitro. A po nim co? Już nic?

Nie. Po nim kolejne in vitro..


Kiedyś mi się wydawało, że in vitro udaje się wszystkim. Masz problem, masz in vitro i jesteś rodzicem. Dzisiaj wiem, że in vitro nie udaje się wiele razy.

Statystyka mojej kliniki.



Czy to dużo, 40 % szans na to , że się uda?
Czy w ogóle z endometriozą mogę wierzyć, że te 40 % dotyczy również mnie?

Pojechaliśmy zdecydowani na in vitro. Mam wrażenie, że nawet lekarz był zdziwiony, że już wiemy, że po to tu przyjechaliśmy. Ale przecież nie jeździ się pogadać o in vitro 500 km, tylko je robić.

Decyzja. Na dzień dzisiejszy wydaje się, że ten etap jest najtrudniejszy. Wiem, słyszałam, że potem wcale nie jest łatwiej.. Jest trudniej.

Bronimy się przed tym rękami i nogami. Nie tylko nie in vitro. Zajdę w ciąże naturalnie, jakby na złość klinice. Pokaże im, że mogę bez nich.
Skąd to?
Strach?
Analizowałam to wiele razy. Wszystkie się przed tym bronimy. A może jeszcze jeden cykl. Jeszcze inseminacja. Jeszcze inny lek. Może to zadziała, a może jeszcze coś innego.
Stać nas na wszystkie próby po kolei, na leki bez refundacji, zastrzyki i inne wynalazki. Stać nas na czas..
Strach?
Tłumaczę sobie, tylko nie in vitro, bo endometrioza po in vitro rozwinie się. Takie dawki estrogenów, mój organizm może obrócić przeciwko mnie. Tylko nie in vitro, bo mam endometriozę. Może jest w tym ziarno prawdy. Ale boimy się bardziej chyba tego, że wykorzystujemy ostatnią instancję.
To jest tak jakbyś zaniosła wniosek do sądu najwyższej instancji i wiedziała , że to Twoja ostatnia szansa na wolność. Bez żadnych perspektyw dalej. Nic więcej nie da się zrobić. Błąd.
Tak to wygląda tylko z tego poziomu..
Gdy już pójdziesz krok dalej i wiesz, że in vitro nie jest jedna procedura. Leki , protokoły, to wszystko są parametry zmienne. Jedna kombinacja się udaje, inna nie. Zaczynasz wierzyć, że jak się nie uda, to jeszcze możesz coś zrobić, zmienić..
Walczę.

Wyjechałam z kliniki z receptą. Kupiłam leki i będę bawić się świetnie w domu, przygotowując swój organizm na ciąże.
Mój lekarz zdecydował o hormonach, a ja dbam o swoje ciało jak mogę.

Strach. Jest obecny we mnie. Mam jeszcze tyle rzeczy do przepracowania. Sama nie wiem, czy dam radę wyciszyć w sobie te lęki.
Nie robię z siebie ofiary - inne dziewczyny przeszły więcej niż ja. A jednak to co ja przeszłam, jest dla mnie wystarczająco dużo. Zadanie domowe, przepracować to wszystko.

Ktoś kiedyś mi powiedział, że mój organizm broni się przed ciążą. Myślę, dlaczego.. Zadaje sobie to pytanie za każdym razem, gdy się nie udaje. Czemu moje ciało nie chce? Czemu się broni? Strach? Przed czym naprawdę?
Zadanie domowe.