wtorek, 17 marca 2020

Niepłodność w czasach zarazy

Odkrywamy nowe radości.

Radość z dostawy produktów żywnościowych. Nigdy wcześniej 1 kg mąki i paczka drożdży nie sprawiła tyle radości, co dziś.

Cieszymy się z obecności witaminy C i spirytusu.

Przelałam nawet nalewkę z pigwowca i aronii do butelek, umieściłam w barku, jako produkty pierwszej potrzeby.

Cieszy nas każdy prawidłowy pomiar temperatury.

Nagle okazuje się, że lata niepłodności pomogły nam zbudować dobrą odporność. Wysoki poziom wit D , obniżony dietą cukier i cholesterol stają się naszymi sprzymierzeńcami..

I na tym koniec radości, bo dalej martwimy się tym co będzie DALEJ.

Martwimy się, czy nie będzie mi potrzebny zabieg w przyszłym tygodniu..
Zastawiamy się, czy będzie możliwość wykonania badań w terminie 6 tyg po poronieniu.
Czy uda się zebrać dane do wizyty u immunologa..
Czy w ogóle placówki badają nasze DNA, czy raczej przeniosły siły na walkę z koronawirusem?

Martwimy się, czy kiedy przyjdzie DALEJ, na pewne rzeczy będzie za późno.


Kupiliśmy psa. Jest wspaniałym pocieszycielem na te trudne dni.
A jednak nic nie odciąga tak myślenia o niepłodności jak pandemia.
Jesteśmy i tak zawieszeni do rozwiązania.. Ale też już nic nie planujemy.
Nawet nie szukam już, gdzie i kiedy zrobić badania.
Po prostu jesteśmy.