Odkrywamy nowe radości.
Radość z dostawy produktów żywnościowych. Nigdy wcześniej 1 kg mąki i paczka drożdży nie sprawiła tyle radości, co dziś.
Cieszymy się z obecności witaminy C i spirytusu.
Przelałam nawet nalewkę z pigwowca i aronii do butelek, umieściłam w barku, jako produkty pierwszej potrzeby.
Cieszy nas każdy prawidłowy pomiar temperatury.
Nagle okazuje się, że lata niepłodności pomogły nam zbudować dobrą odporność. Wysoki poziom wit D , obniżony dietą cukier i cholesterol stają się naszymi sprzymierzeńcami..
I na tym koniec radości, bo dalej martwimy się tym co będzie DALEJ.
Martwimy się, czy nie będzie mi potrzebny zabieg w przyszłym tygodniu..
Zastawiamy się, czy będzie możliwość wykonania badań w terminie 6 tyg po poronieniu.
Czy uda się zebrać dane do wizyty u immunologa..
Czy w ogóle placówki badają nasze DNA, czy raczej przeniosły siły na walkę z koronawirusem?
Martwimy się, czy kiedy przyjdzie DALEJ, na pewne rzeczy będzie za późno.
Kupiliśmy psa. Jest wspaniałym pocieszycielem na te trudne dni.
A jednak nic nie odciąga tak myślenia o niepłodności jak pandemia.
Jesteśmy i tak zawieszeni do rozwiązania.. Ale też już nic nie planujemy.
Nawet nie szukam już, gdzie i kiedy zrobić badania.
Po prostu jesteśmy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz